Nie wierzę, już ponad 1000 wyświetleń *.* Z tej okazji wstawiam shota, typowe 18+, więc jak nie lubisz, to nie czytaj ;3 Mam nadzieję, zresztą jak zawsze, że się spodoba c: I wiecie, miło będzie, jak skomentujecie~ Enjoy~!
Tytuł: "Lesson of swallowing"
Paring: JRen (Nu'est)
Gatunek: smut
Autor: Anem
Od małego mam problemy z połykaniem. Serio.
Wszystko zaczęło się wraz z początkiem mojej choroby. Musiałem trzy razy dziennie przyjmować tabletki. Tabletki wielkości paznokcia u kciuka.
Nigdy nie zapomnę tego dnia, kiedy pierwszy raz je dostałem. Miałem wtedy sześć lat. Po połknięciu tego cholerstwa zacząłem się dusić, nie mogłem złapać powietrza. Nie wiedziałem, co się dzieje, wszyscy bili mnie po plecach, ale to nie pomagało. Później straciłem przytomność; mój mózg potrzebował tlenu, a go nie dostał.
Obudziłem się po godzinie w białym pomieszczeniu, przypięty do jakichś kabelków i rurek. Zacząłem panikować, myślałem, że ktoś zabrał mnie od rodziców. Taki dzieciak jak ja nie miał pojęcia, co to szpital. Na szczęście po chwili zza drzwi wyszła moja mama, a ja się uspokoiłem. Zapytałem ją, co się stało, dlaczego tu jestem. A ona nie odpowiedziała, tylko pogłaskała mnie po policzku. Widziałem smutek w jej oczach, który do dziś mnie prześladuje.
Później wróciliśmy do domu. Zamroczony płynami podanymi w szpitalu, niczego nie pamiętałem. Jak gdyby nigdy nic, biegałem po całym mieszkaniu, bawiłem się z tatą samochodami i klockami. Dopiero wieczorem, kiedy mama wyciągnęła moje tabletki z szuflady, wszystko sobie przypomniałem. Zacząłem krzyczeć, uciekać, zamknąłem się w łazience i za nic nie chciałem otworzyć. Rodzice pukali, błagali, żebym wyszedł. A ja nie chciałem. I nie mogłem.
Dopiero kiedy odeszli i usłyszałem, że kładą się spać, cicho przekręciłem zamek i na paluszkach pognałem do swojego pokoju. Od tego momentu moje życie nigdy nie było takie same.
~*~*~*
- Ren... Co ty odwalasz? - Usłyszałem niski męski głos w kuchni.
- Biorę leki. Nie pamiętasz...? - Spytałem smutny.
- No niee... Co ci się stało?
- JR, jaki ty potrafisz być denerwujący... Nigdy nie możesz zapamiętać tego, co ci mówię. Jesteśmy w tym zespole od roku, a ty zawsze tylko udajesz, że mnie słuchasz. Wiesz, jak mi przykro? A później się jeszcze denerwujesz, że nie zwracam się do ciebie "hyung"... - Co ja wygaduję? Nie sądziłem, że wygarnę wszystko mojej miłości w takich okolicznościach... No tak, zakochałem się w naszym liderze... Jak pierwszy raz go zobaczyłem, wiedziałem, że coś mnie z nim połączy.
Ale że niespełniona miłość?
Przecież nawet nie potrafi mnie wysłuchać... Ciekawe, czy teraz poświęcił mi swoją uwagę, czy tylko udawał.
- Rennie... Ja mam taką słabą, krótkotrwałą pamięć... Zrozum to, proszę. Nawet nie wiesz, jak mi z tym ciężko.
- J-jasne, dobra wymówka... - Mruknąłem niepewnie ze spuszczoną głową. No co, mam mu uwierzyć, jak po roku mi z takim czymś wyskakuje?
- Nie wierzysz mi... - Nagle się przybliżył i patrzył mi prosto w oczy.
,,Tylko nie mrugaj, tylko nie mrugaj..." - Powtarzałem sobie w myślach. Nie mogę okazywać swojej słabości...
- Dlaczego miałbym ci wierzyć?
- No Rennie... Przecież jestem liderem, powinniście mi ufać. Minhyun przecież chowa u mnie słodycze, żeby Baekho nie ukradł. A wiesz czemu? Bo mi ufa!
- Proszę, nie wyjeżdżaj mi teraz z Minhyunem. On nie ma tu nic do rzeczy... - Nie ma to jak posługiwanie się wokalem na obronę.
- A więc przepraszam. - Zrobił smutną minkę i mnie przytulił.
Ja też się w niego wtuliłem, wdychając jego zapach. Już dawno nie było mi tak dobrze...
Odkąd zaczęła się moja choroba.
- A co ty tu masz za cukierki? - Nagle się ode mnie oderwał i wziął w rękę opakowanie z moim przekleństwem.
- To tabletki, JR... Muszę je brać codziennie, by żyć.
- Jak smakują? - On jest niemożliwy. Pierwsza osoba, która nie przejęła się moim losem...
- Gorzkie jak cholera... - Mruknąłem. Kiedy ostatni raz z nim tyle rozmawiałem?
- Pewnie to połykasz. - Zaśmiał się. - Wielkie to...
- J-ja... Nie potrafię, JR... Mam z tym problemy od dzieciństwa. Naprawdę nie zauważyłeś, że jem same rozmiękczone potrawy? Że zawsze wszystko dokładnie gryzę, a później powoli połykam? Że nie potrafię... - Wyszeptałem.
- Ja nie wiedziałem... Przepraszam... Rennie. - Nagle się ożywił. - Ale one są naprawdę ogromne. Dałbym radę taką przełknąć...?
- Na pewno nie! - Krzyknąłem, roześmiany i potargałem mu włosy.
Pierwszy raz zdobyłem się na taki gest. Jego ciemne włosy były takie puszyste i miłe w dotyku. Chciałbym do końca życia głaskać je i tarmosić.
- Taki pewny? - Rozbłysły mu oczy. - Zakład, że połknę to bez popijania?
- Okeej. - Uśmiechnąłem się, mrużąc przy tym oczy. - Jaka stawka?
- Jeśli wygram, nauczę cię normalnie połykać. Nie chcę, byś przez całe życie się męczył.
- Nie jestem pewny...
- Zaufaj mi, Rennie. - Ciepło się uśmiechnął. I jak tu takiemu odmówić?
- Umowa stoi. Ale jak wygram, zrobisz to, o co cię poproszę.
- Brzmi obiecująco. No dobra, patrz i podziwiaj, jak to się robi. - Wyjął jedną tabletkę, wsadził sobie do ust i... połknął. Serio, tak zwyczajnie to zrobił, przeszła mu przez przełyk bez najmniejszych oporów.
- Jestem mistrzem, nie? - Ta jego skromność... - A teraz nagroda!
- Ale... Już teraz? Nie możemy zacząć od jutra? - Spytałem, przestraszony. Kto go tam wie... Nie chcę, by kazał mi już dziś jeść jakieś świństwa...
- Nagroda to nagroda. Odbiera się ją zaraz po zwycięstwie. - Powiedział i chwycił mnie za rękę.
Przeszedł mnie przyjemny prąd, poczułem, jak rozszerzają mi się źrenice. Brunet na szczęście tego nie widział, bo już ciągnął mnie w stronę schodów. Posłusznie podreptałem za nim.
Dotarliśmy do jego pokoju. Kazał mi podejść do okna, a sam zamknął drzwi na klucz. Co on kombinuje...?
- Klęknij. - Powiedział, stając przede mną.
Posłusznie wykonałem polecenie, cały czas patrząc mu w oczy. Byłem jak w transie. Jego jasnobrązowe oczy... Nie potrafię ich rozszyfrować.
Nagle JR rozpiął spodnie i ściągnął szare bokserki, uwalniając swojego członka. Gapiłem się jak zaczarowany. Był taki wielki...
- Ssij.- Wymruczał lekko zachrypniętym głosem.
- C-co, proszę? Co ty mówisz? Czy ty siebie słyszysz? - No tak, chciałem tego, ale... To nie jest dziwne? Nigdy nie wykazywał większego zainteresowania moją osobą, a teraz takie rzeczy...
- Moja nagroda. - Delikatni uniósł kąciki ust. - To ci pomoże. Zaufaj mi, Rennie... - Pogłaskał mnie po policzku.
Nie miałem pojęcia, jak ma mi to pomóc, ale zrobiłem to, o co mnie prosił. Na początku nieśmiało ssałem i lizałem jego męskość, a później zacząłem poruszać głową w górę i w dół, wywołując u chłopaka urywane jęki. Wplótł palce w moje włosy i nagle zaczął sam poruszać biodrami, wbijając się gwałtownie w moje gardło. To było takie przyjemne, zacząłem głośno dyszeć, a przynajmniej próbowałem, bo ledwo mogłem nabrać powietrza. Myślałem tylko o tym, by ta chwila trwała wiecznie...
Zaraz. Moje oczy momentalnie się powiększyły, kiedy poczułem, że coś spływa mi po gardle. Zacząłem się krztusić i ogarniała mnie panika. Spojrzałem bezradnie w oczy JR. Po jego ciele przechodziły dreszcze, miał zaciętą minę.
- P-po prostuuu... Przełknijj... Potrafisz... - Wysapał, głaszcząc mnie po głowie.
Dalej kaszląc i się dusząc, zebrałem wszystkie swoje siły i spiąłem gardło.
Płyn gładko przeszedł.
Udało się. Żyję.
Ale jak...?
Wstałem i rzuciłem się chłopakowi na szyję, dalej trochę pokasłując.
- JR, udało mi się, widziałeś!? - Wrzasnąłem.
- T-tak, brawo... - Wyjąkał.
- A... Co to właściwie było?
- Rennie... Ty naprawdę nie wiesz? - Spytał z politowaniem.
- No nie... A powinienem wiedzieć, co ci leci z penisa?
- To jest nasienie, tak zwana sperma. Każdy mężczyzna ją ma i wylatuje mu za każdym razem, gdy szczytuje.
- Czyli... Ja też to mam?
- Oczywiście~. Zaraz ją zobaczysz. - Powiedział i rzucił mnie na łóżko.
Oszołomiony, znów nie miałem pojęcia, co on zamierza. Nagle poczułem jego ciężar na sobie, a jego język w moich ustach. Badał każdy mój ząb i podniebienie. W końcu zaczął drażnić mój język, a ja odpowiedziałem tym samym.
I tak oto wyglądał mój pierwszy pocałunek.
Ja naprawdę nie chciałem przestawać, ale to on się oderwał. Jednak tylko po to, by pomęczyć moją szyję. Odruchowo odchyliłem głowę do tyłu, żeby dać mu większe pole do popisu, co on skwitował śmiechem. Skarciłem go spojrzeniem, a on zaczął składać na mojej szyi pocałunki, co jakiś czas robiąc malinkę. Wydawałem z siebie ciche jęki, które starałem się tłumić, ale nie wychodziło... W końcu brunet pozbawił mnie bluzki oraz spodni. I tak oto w samych bokserkach leżałem w łóżku JR, obmacywany przez jego właściciela... Jak do tego doszło? Ach tak, zakład...
- JR... - Wyduszałem, kiedy przyssał się do mojego sutka. - Mogę ściągnąć twoją...?
Nie odpowiedział, tylko złapał mnie za nadgarstki i przyciągnął je do brzegów swojej koszulki. Sprawnie przeciągnąłem ją przez całe jego ciało. A później się gapiem. Wodziłem zafascynowany oczami po jego nagich, wyrzeźbionych ramionach, poprzez umięśniony tors, kończąc na wąskim pasku ciemnych włosów, ginącym pod materiałem spodni.
- Nie krępuj się. - Mruknął lider i przyciągnął moją twarz do swojej piersi.
Delikatnie całowałem każdy skrawek jego skóry, delektując się jej smakiem. To była taka... Mieszanka czekolady z zapachem przystojnego mężczyzny. Pewnie i tak nikt nie wie, jak nieziemski to smak.
W końcu skończyłem badać jego idealne ciało, a wtedy on zdjął spodnie i przyciągnął mnie do siebie, obejmując w talii.
- Jesteś gotowy? - Szepnął, przygryzając płatek mojego ucha.
Ale na co?
Odpowiedź sama przeszła mi przez myśl, kiedy chłopak zaczął masować mojego członka przez materiał bokserek. Poczułem przyjemne ciepło w okolicach podbrzusza.
Znów ogarnęła mnie panika, lecz przytłumiona była przez ogromne podniecenie. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie czułem.
- JR... J-ja się boję... - Wysapałem.
- Nic ci się nie stanie, Rennie.- Pogłaskał mnie kciukiem po policzku. - Obiecuję, że będę delikatny.
- A-ale... Nie będziesz patrzył...? - Pisnąłem, zażenowany.
Cicho się roześmiał i jednym szybkim ruchem pozbawił mnie ostatniego ubrania. Okropnie się zawstydziłem i próbowałem odciągnąć uwagę bruneta od całej mojej nagości. Ująłem jego twarz i mocno wpiłem się w jego usta. Poczułem, że zaczyna chichotać, ale oddawał pocałunek. W pewnym momencie jego ręka powędrowała do mojego wejścia, a druga drażniła mojego sutka. Głośno jęknąłem mu w usta, kiedy zatopił palec w moim wnętrzu. Nie przerywając wykonywanych czynności, dokładał kolejne palce, rozciągając moją ciasną dziurkę. Co chwilę krzyczałem, a moim ciałem targały dreszcze bólu, przeplatające się z falami przyjemności.
- To dopiero początek. - Szepnął chłopak i ustawił mnie tyłem do siebie. Kazał mi podnieść się na kolanach, po czym chwycił moje biodra i mocno się we mnie wbił. Mój kręgosłup znów przeszył dreszcz, ale JR przejechał po nim swoim ciepłym językiem i pokazał, bym złapał się rękami poręczy łóżka. Kiedy je chwyciłem, odezwał się:
- Mogę zaczynać?
Nie odpowiedziałem. Poczułem lekką tremę. Pokręciłem głową, ciężko dysząc.
Starszy zaczął błądzić rękami po moim nagim ciele, dając mi czas do przyzwyczajenia się do jego obecności. Kiedy szczypał mój obojczyk, wywołując ciche westchnienia, lekko poruszyłem biodrami. Zaprzestając drażnieniu moich wrażliwych miejsc, delikatnie pchnął.
I tak było najpierw - on lekko się poruszał, a ja słodko jęczałem. Ale później coś jakby w nim pękło, hamulec puścił... I zaczął pchać ze zdwojoną szybkością. Darłem się, jakby zdzierali mi skórę, a po plecach spływały mi grube krople potu. Chciałem, by przestał, bałem się, że zaraz rozerwie mnie od środka. Chociaż... Z każdym kolejnym ruchem coraz bardziej mi się to podobało. Potem nawet próbowałem zgrać się z jego tempem i wychodziłem mu naprzeciw. Oboje dyszeliśmy i jęczeliśmy, pokazując nasze zadowolenie i rozkosz. Nagle poczułem dziwny skurcz w podbrzuszu i obróciłem w przerażeniu głowę w stronę ukochanego.
- J-ja zaraz... - Wyjąkałem, po czym biaława ciecz zalała ciemnoniebieską pościel. Dokładnie taka sama, jaką wcześniej miałem w ustach...
- Kocham cię.- Wydyszał chłopak, po czym doszedł w moim wnętrzu.
Zdyszani, opadliśmy na łóżko. Dalej oszołomiony od natłoku emocji, nie mogłem uwierzyć w to, co usłyszałem. Spojrzałem w oczy leżącego obok mnie bruneta.
- T-ty... Naprawdę mnie kochasz?
Popatrzył na mnie, po czym objął moje ciało ramieniem.
- Tak... Chyba rzeczy mówią same za siebie. - Założył mi niesforny kosmyk za ucho.
- Ja ciebie też. - Szepnąłem, przylegając od jego rozpalonej klatki piersiowej.
Nagle ogarnęło mnie potworne zmęczenie i powieki zrobiły się bardzo ciężkie. Ukochany nakrył nas kołdrą, a ja powoli odpływałem w krainę snu.
- Jutro lekcja numer dwa, Rennie. - Usłyszałem jeszcze jak przez mgłę, zanim całkowicie usnąłem.
A może... To wszystko było snem?
Rano się dowiem.
Nie da się tego opisać inaczej... TO BYŁO GENIALNE KOBIETO! ;W;
OdpowiedzUsuńChce więcej historii tego typu ;w;
JUŻ! <3
Nie wiem jakim cudem to się stało, ale mój komentarz zniknął :/
OdpowiedzUsuńOpowiadanko było fajne choć naprawdę bardzo zaskakujące w życiu nie spodziewałam się takiej fabuły. Ren był tu taki słodko głupi :p mimo wszystko słodko się czytało <3 i Sorki za podwójne komentarze mój tel mnie nie lubi ;-;
JEEEJ, UMARŁAM XD
OdpowiedzUsuńTo było cudowne, tego mi trzeba po kilku godzinach spędzonych na siedzeniu i uczeniu się... Pisz takich więcej! ^^
zaczynając:
OdpowiedzUsuńto se słodyczami, jakie to aww hahah
Zakład, niby typowe zdarzenie w ff a tu miałam wrażenie ze nie było typowe
idk, sama nie wiem jak to ująć...
wgl Ren taki doinformowany, że aż wcale xD z jednej strony troche nierealne ale z drugiej takie to słodkie :3
no i oczywiście happy end!
Lubie happy endy mimo, że jestem fanką angstów i wgl wszystkiego co smutne....
nie ważne, sama siebie nie rozumiem....
z jednym mialam kłopot... ale chyba po prostu nie doczytałam albo nie zrozumiałam, o co chodziło, że jak nie weźmie tej tabletki to umrze?
No bo tak by z tego wynikało... w tej części się pogubiłam.
Ale reszta poszła gładko, fajnie się czytało, mimo, że było to w pierwszej osobie, co w niektórych ff ciezko stworzyć i czytać tu poszło super, nic na przymus, wszystko w swoim tępie...
a przynajmniej takie mam wrażenie xD
Weny do następnych shotów!
Fighting!
btw, przyzwyczaj sie do dłuższych komentarzy bo będę Cię nawiedzać pod każdym postem xD
Cudowne!
OdpowiedzUsuńUwielbiam yaoi, więc gdy tylko trafiłam na Twojego bloga, zabrałam się do czytania. Piszesz naprawdę dobrze, więc nie przejmuj się powtórzeniami. Takie drobnostki są ważne w krótszych tekstach, gdzie wszystko musi tworzyć spójną całość, jednak w wypadku opowiadania po prostu czyta się dalej, a mózg ignoruje ewentualne niedociągnięcia.
Obserwuję!
loaarie.blogspot.com
@,@ Nie wiem co powiedzieć...serio od czego ja mam zacząć?! Dobra to może zacznę od tego co wydało mi się tak nie realne, że aż możliwe xD
OdpowiedzUsuń-Ren jakiś ty doinformowany @,@ "co to?" i "ja też to mam?" mnie rozwaliło
-Ren boisz się przełykać...przełykać? Ja wiem. Każdy ma swoje dziwacywa i lęki, ale przełykać?! Jak ty jesz?! XD
-Tak...tak liderze super pomysł, żeby uczyć kogoś przełykać każąc robić sobie dobrze xD Why not? Kto bogatemu zabroni? XD
Nie no opko w moim odczuciu było całkiem fajne poprawiło mi humor :)
Dobra. Idę czytać dalej ^^
Kyaaaaaaa REN <333
OdpowiedzUsuń*5 minut później* Okej, ogarnęłam się
Zacznijmy od krytyki..
Branie leków od tak jest bezpieczne? Co ten lider? I co w ogóle było Renowi? O.o Trochę nieprzemyślane zachowanie JR... Ale połykać to on umie ^^
Druga sprawa... rozszerzających się źrenic nie czuć.
I oczywiście zastanawiam się w jakim wieku są bohaterowie... Fakty historyczne, przedstawione w opowiadaniu wskazują, że Ren ma 20 lat (21 koreańskich) albo coś koło tego. Bez jaj. W wieku 20 lat nie wiedzieć czym jest sperma?!
A teraz...
Ogromny plus za sam pomysł :)
Nauka przełykania ^.^ leżę i płaczę xd
Oczywiście bardzo podoba mi się zachowanie JR w tej smutowej części, taki delikatny i opiekuńczy <3
Pozdrawiam serdecznie :)
Super piszesz. :) bardzo szybko i lekko sie czyta. obiecuje, ze bede wpadac tutaj czesciej :-)
OdpowiedzUsuń