Tytuł: "Wape me"
Paring: SuYeol
Gatunek: fluff
Autor: Anem
Siedziałem sobie w dormie na kanapie i oglądałem telewizję. Nagle ktoś obok mnie usiadł. Ktoś wysoki. Ze zgrabnymi nogami... Chanyeol.
- Hyung, kupiłem sobie nowe buty. Co myślisz?
- Haha czarno - białe Air Maxy... Jaka oryginalność. - Zakpiłem.
- No tak, to nie to co twoje zajebiste, czarne, rzemienne sandały. Takich to nikt nie ma~.
- Channie! Kupiłem je rok temu na wycieczce w Izraelu. Takiej okazji nie mogłem przegapić! Poza tym wszyscy tam takie nosili.
- Suho, ale tutaj już nikt takich nie nosi, tylko ty! - Zaśmiał się.
- Tylko dzisiaj je założyłem!
- Hyung, mnie nie oszukasz. Chodzisz w nich od miesiąca. - Dał mi pstryczka w nos.
- Bo jest gorąco... - Wydukałem. - Dobra, jak tak ci to przeszkadza, to idziemy dziś na zakupy! Sam mi wybierzesz buty.
- Czy mi to przeszkadza...? Mam się w końcu z czego pośmiać. - Szturchnąłem go. - Okej, okej, idziemy, hyung! Tylko się już nie denerwuj... Aa i ubierz może moje stare trampki zamiast tych sandałów Mojżesza.
Postanowiłem przemilczeć jego uwagę. Po paru minutach byliśmy już w drodze do sklepu. Oczywiście nie obyło się bez sprzeczki o te cholerne buty. Jednak przystałem na ten pomysł młodego. Nie lubię się z nim kłócić... Dlaczego zawsze z nim przegrywam...?
- Suho hyung, te moje buty naprawdę ci pasują. Czemu ty nigdy mnie nie słuchasz? To, że jestem młodszy, nie znaczy, że głupszy. - Założył rękę za głowę. - A serio świetnie wyglądasz. - Powiedział bez wstydu.
Za to ja od razu spaliłem buraka, co nie uszło uwadze młodszego. Już chciał coś powiedzieć, ale po prawej zauważyłem sklep, którego szukaliśmy.
- Patrz, to tutaj! - Wrzasnąłem, nie pozwalając dojść mu do słowa. Obrócił głowę i szeroko się uśmiechnął, dostrzegając witrynę.
- No to chodźmy. - Pociągnął mnie za rękę do środka.
W progu przywitała nas młoda ekspedientka.
- Dzień dobry, czy mogę państwu w czymś pomóc? - Spytała uprzejmie.
Chanyeol zmierzył ją spojrzeniem.
- Nie. - Odparł i pociągnął mnie w stronę regałów.
- Czemu tak ją potraktowałeś? Przecież starała się być miła. - Zapytałem Yeola, kiedy znaleźliśmy się nieco dalej.
- Hyung, to ja ci miałem wybierać buty, a nie jakaś lafirynda za dwa grosze.
- Co ty mówisz? Ona tu pracuje.
- Ona to robi dla pieniędzy, a ja nie.
- To dlaczego ty to robisz?
- Dla ciebie, hyung. - Odparł i nagle jego wielkie oczy znalazły się tuż przy moich.
Naprawdę byłem święcie przekonany, że zaraz mnie pocałuje, ale w kąciku jego oka odnalazłem swoją wybawicielkę.
- Nie ruszaj się! - Krzyknąłem, kładąc mu ręce na ramionach. - Nie ruszaj!!
Chłopak zastygł z przerażoną miną.
- Co się stało, hyung? - Spytał przestraszony.
Podniosłem dłoń i kciukiem zdjąłem rzęsę, która oszczędziła mi wstydu.
- Miałeś rzęsę. - Powiedziałem, pokazując mu znajdujący się na moim palcu ciemny włosek. - Teraz musisz pomyśleć życzenie i ją zdmuchnąć.
Bez namysłu nabrał w płuca powietrza i wypuścił je z głośnym świstem.
- Już~. - Roześmiał się. - Mogę ci powiedzieć, o czym pomyślałem?
- Nie! Za nic w świecie! Bo inaczej się nie spełni.
- A jak się spełni?
- To wtedy będziesz mógł mi o tym powiedzieć. A teraz wybieramy buty, czy nie? Bo do jutra nie znajdziemy.
- Jasne, hyung! - Skierował wzrok na półki. - Ooo... A co sądzisz o tych cudeńkach?
I tak minęły nam dwie godziny...
*~*~*
Wyszliśmy ze sklepu z wielką torbą z Nike. Wybrałem sobie takie czarno - białe a la Jordany za kostkę. Wolałem czerwone, ale Yeol nalegał, żebym wziął chociaż ten sam kolor, co on. A jak wspominałem, wolę się z nim nie kłócić.
Więc szliśmy tak, oboje trzymając reklamówkę, ja za lewe ucho, a on za prawe. Rozmawialiśmy o ostatnim występie. Nigdy nie rozmawialiśmy o tym podczas wolnego, ale akurat na koncercie sprzed tygodnia razem z Layem spadliśmy ze sceny. Znaczy to Lay stracił równowagę i mnie za sobą pociągnął. Fani i dziennikarze byli zachwyceni, ale mi kompletnie nie było do śmiechu... Wtedy myślałem już tylko o powrocie do domu i ochrzanieniu Jednorożca. Ale po zakończonym występie chłopaki zaczęli się tak z nas śmiać, że aż mi udzielił się ich humor. I chłopakowi uszło to płazem...
- Hyung, pójdziemy na gofry? - Zaproponował nagle Chanyeol.
- Musimy? Chcę już do domku, zaraz puszczają "Ukrytą prawdę"...
- Hyung! Jutro sobie obejrzysz.. Albo jak wrócimy to poszukamy w internecie. A tak dawno nigdzie nie byliśmy... No proszę, chodźmy! Są tu za rogiem. - Wskazał palcem.
- Okej, ale ty stawiasz, bo jestem już bez grosza. - Westchnąłem. Nie potrafię mu odmówić...
- Dziękuję, hyung. - Roześmiał się. - Złapałbym cię za rękę, ale przez tą siatkę nie mogę. - Zmarszczył brwi.
- To możemy złapać za to samo ucho.
- Dobra. - Powiedział, łapiąc moją dłoń wraz z kawałkiem plastiku. I splótł nasze palce, czego nigdy wcześniej nie robił. Serce mi znacznie przyspieszyło.
- Dlaczego tak zawsze łapiesz mnie za rękę?
- Bo byś się beze mnie zgubił. Mój hyung nie ma dobrej orientacji w terenie.
- Aa... Kto jest twoim ulubionym hyungiem?
- Suho hyung. - Powiedział bez zastanowienia.
Chciałem go zapytać, dlaczego właśnie ja, ale chłopak mnie wyprzedził.
- Jak już tak pytasz, to ty mi powiedz, kto w takim razie jest twoim ulubionym dongsaengiem? - Rzucił z cwaniackim uśmieszkiem.
Moja trzymająca jego rękę dłoń zaczęła się pocić. Postanowiłem, że trochę go zwiodę.
- No wiesz.... Bardzo lubię Sehuna, często wychodzimy razem na bubble tea, wszystko sobie mówimy... Ale go już ktoś zajął i nie pozwala go lubić najbardziej. Więc... - Westchnąłem. - Najbardziej lubię ciebie, Channie. - Wypaprałem.
Chłopak na mnie popatrzył i mnie przytulił.
- Mogę dziś z bitą śmietaną? - Wyszeptał.
- S-słucham? - Cały się zaczerwieniłem.
- Chciałbym gofra z bitą śmietaną. - Uśmiechnął się słodko. - A o czym pomyślałeś...?
- Yyy... No tak! Daleko jeszcze?
- Nie, to tutaj. - Obrócił mnie i ujrzałem kolorową budkę z goframi.
Przez następne dwie minuty Yeol wybierał dodatki do ciastka, a ja zatopiłem się w myślach. Dlaczego przemilczał moją odpowiedź...?
- Suho hyung! - Poczułem szarpnięcie, które wyrwało mnie z transu.
- Tak? - Zapytałem lekko nieobecnym głosem.
- Bierzesz coś?
- Nie, dziękuję.
- Okej... Pożyczysz mi 10.000 won?
- Proszę?
- No... Nie wziąłem portfela... A pani już mi przygotowała. - Powiedział niewinnie, ukazując smakołyk tonący w tęczowej kupie posypek, polew i Bóg wie czego jeszcze.
Chyba naprawdę nie byłem sobą, bo bez cienia pretensji wyciągnąłem pieniądze i zapłaciłem za przekąskę. Chanyeol wybałuszył gały, ale nic nie powiedział. Kasjerka podała mu gofra i w milczeniu ruszyliśmy dalej.
- Hyung, zatrzymamy się tutaj? Bo ledwo to do ust mieszczę... - Poprosił Chanyeol, wskazując ukrytą w zaroślach ławkę.
Wybuchnąłem śmiechem, jak zobaczyłem jego brudną od bitej śmietany i cukierków twarz, ale złapałem go za łokieć i pociągnąłem w stronę ławeczki.
Kiedy usiedliśmy, znów zaczął pałaszować gofra, a ja rozglądałem się po zaułku. Nie wiedziałem, że w środku miasta jest takie piękne i spokojne miejsce. Wydawało mi się przez tą jedną złudną chwilę, że nie istnieje takie coś jak świat i problemy...
- Co tak się patrzysz, hyung? Masz, ugryź. - Podstawił mi pod nos gofra.
- Nie mam ochoty...
- Proszę, zjedz. Masz już całe, bo ja nie dam rady. - Wepchnął mi do ręki.
Niechętnie spojrzałem na tęczową słodycz i delikatnie skubnąłem. Mmm, całkiem dobra. Minutę później oboje wyglądaliśmy tak samo i naśmiewaliśmy się z własnych kolorowych twarzy.
- Suho hyung... - Mruknął Chanyeol, kiedy ochłonęliśmy. - Tak serio... Masz chusteczkę?
Momentalnie mina mi zrzedła.
- Poczekaj... - Powiedziałem niepewnie, przeszukując wszystkie kieszenie.
Oczywiście żadnego papieru nie znalazłem.
- Nie mogłeś wziąć serwetki, gdy kupowaliśmy gofra?
- Wziąłem kilka, ale się pobrudziły...
- Och, Channie... - Warknąłem sfrustrowany.
- Hyung, mogę cię wyczyścić. - Powiedział i usiadł okrakiem na moich kolanach.
Nim się spostrzegłem, przybliżył swoją twarz do mojej i zaczął ssać, lizać i całować skórę wokół moich ust. Chciałem go powstrzymać, ale było mi tak przyjemnie... Całkowicie oddałem się rozkoszy. Nagle jego język znalazł się na moich wargach i aż jęknąłem z podniecenia. Wtedy wtargnął do mojego wnętrza i zaczęliśmy się całować. W ustach miałem smak słodyczy.
W końcu młodszy się ode mnie oderwał.
- Hyung, ja nadal jestem cały brudny...
Bez namysłu chwyciłem jego twarz i badałem językiem każdy skrawek jego skóry. Następnie dotarłem do jego warg i zabawa zaczęła się od nowa. Wzajemnie pieściliśmy swoje języki i skórę, pozwalając długo skrywanej miłości wyjść na powierzchnię. Pragnąłem mieć go w swoich ramionach na zawsze.
- Hyung, powinniśmy się chyba zbierać. - Wysapał Chanyeol pomiędzy pocałunkami. - Już się ciemno zrobiło...
Cmoknąłem go jeszcze w nos i spojrzałem w niebo. Rzeczywiście słońce schowało się za horyzontem, a niebo przesłaniały ciemne chmury.
- Auuuu! - Zawyłem, a później oboje wybuchnęliśmy gromkim śmiechem.
- To zbieramy się. - Młodszy wstał i podciągnął spodnie. Taki jego nawyk.
- Ale... Ja nie chcę. Zostańmy tu do rana.
- Czemu, hyung? - Spytał ze zdziwioną minką.
- Bo jak wrócimy... Wszystko wróci do starego porządku. Znowu będziemy rozmawiać tylko podczas posiłków, a cały swój czas będziesz spędzał z Baekhyunem...
- Czyżby ktoś był zazdrosny? - Roześmiał się Yeol, mierzwiąc mi grzywkę.
- N-nie... Znaczy bardzo cię lubię. Nawet nie wiesz jak bardzo...
- Wiem... Też cię kocham, hyung.
Po tych słowach wstałem i przyciągnąłem chłopaka do siebie.
- Channie... Chcesz ze mną być? - Spytałem ze łzami w oczach. Nawet nie wiem, czemu pociekły.
Ujrzałem w jego źrenicach wesołe iskierki.
- Oczywiście, hyung. Myślałem, że już nigdy nie zapytasz.
- Kocham cię. - Szepnąłem, płacząc mu w szyję.
- Suho, nie becz już. Wszystko dobrze się skończyło, jesteśmy razem...
- I tak to do mnie nie dociera...
Chłopak złączył nasze wargi.
- A teraz?
Pokiwałem lekko głową.
- No to wracajmy, "Ukryta prawda" od dawna na nas czeka~.
- Ciekawe, o czym dzisiaj.
- Pewnie o tobie. - Powiedział, delikatnie mnie szturchając.
- Moja miłość już nie jest ukryta. - Uniosłem brwi.
- Bo teraz dotarliśmy do tego zwyczajowego happy endu. - Zaśmiał się.
Odburknąłem coś cicho pod nosem.
- Hyung, nie wiem, co tam mamroczesz, ale muszę powiedzieć ci coś ważnego.
- Tak?
- Moje marzenie się spełniło! To dzięki tobie. - Rzucił mi się na szyję.
- Czyli... To o tym pomyślałeś...?
- Yhyym. Bo cię kocham. - Uśmiechnął się, ukazując swoje białe zęby.
Odwzajemniłem uśmiech i poszliśmy dalej, mijając ciemne ulice.
- Channie?
- Słucham?
- Złap mnie za rękę, bo znów się zgubię.
Po chwili nasze palce się splotły.
- Hyung, pójdziemy jutro na gofry?
I co myślicie? ;_;